Pierwszy dzień wiosny!

Wydawałoby się, że to dobra okazja do świętowania, ale pierwszy toast wznosimy za 1000 przepłyniętych mil 🙂 Nie wyspałam się dziś zupełnie. Najpierw w nocy wybiegłam na pokład, by sprawdzić, co się stało, że Bolek odpalił silnik i zapytać, czy w czymś mu nie pomóc. Z racji tego, że nie mogłam zasnąć, włączyłam sobie audiobooka, tyle że nie ustawiłam drzemki i jak to pozostali członkowie załogi stwierdzili, coś mi gadało przez całą noc z kajucie. Może dlatego się nie wyspałam.…

Read More
Zwrotnik Raka

Chwilę po obudzeniu odczytuję wiadomości z Garmina InReach oraz od razu składam tacie pisemne życzenia urodzinowe. Pięciogodzinna różnica czasu sprawia, że gdy ja piszę do moich bliskich wieczorem, wiadomości od nich odczytuję często dopiero kolejnego dnia rano, ale dzięki temu mam miłe poranki. Taką równoczesną komunikację udaje nam się właściwie zachować tylko w trakcie pierwszych dwóch godzin mojej porannej wachty, czyli między 8 a 10. To jeszcze taki czas w PL, że B…

Read More
Oblicze Pana Oceana

Dziś pierwszy większy deszcz. Od rana było jeszcze słońce. Na niebie nie było ani jednej chmurki, a już popołudniu niebo zupełnie zasnuło się chmurami, tak że Bolek nie mógł nawet wziąć namiaru na słońce w swojej codziennej praktyce astronawigacji. Namiaru może i nie udało się wziąć, ale za to Bolek opowiadał mi o strefach czasowych i uczył jak sprawdzić, w jakich godzinach mogę w danym miejscu obserwować planety lub gwiazdy. Naprawdę to ciekawie tłumaczy!…

Read More
Pierwszy pochmurny dzień i pierwszy chłodniejszy wieczór

Nocną wachtę zaczynam od zestresowania Bolka i wyciągnięcia go półnagiego na pokład. Chcę tylko przyciemnić wyświetlacze i zegary, a przypadkowo wyłączam autopilota. Najlepsze jest to, że orientuję się od razu, co zrobiłam, ale gdy chwytam za koło sterowe, chodzi tak ciężko, że uznaję, iż autopilot jednak działa. Skupiam się na chwilę z powrotem na chartploterze i wtedy jest już za późno. Dzioby przechodzą linię wiatru i katamaran z wybranymi na drugą stronę żaglami, staje w dryf. Włączam…

Read More
Proste radości na oceanie

Gdy wychodzę o 8 na wachtę, na Ais pokazuje statek w naszej okolicy. O 8:40 widzę go już z prawej burty. Mijamy się w dużej odległości z tankowcem. Teraz to już będzie rzadki widok. A jednak okazuje się, że popołudniu na Ais ponownie widać i to dwie jednostki. Jedna daleko, nie jest w zasięgu naszego wzroku. Druga przepływa dosyć blisko. Można rozróżnić dwa żagle katamaranu. Wiatr wieje ciągle ze wschodu. Jest ciepły. To chyba nadal pasat.…

Read More
Długa droga

„Brać refy, rzucać refy, refować, rozrefowywać, żyć z morzem, żyć z ptakami, żyć teraźniejszością, nigdy nie patrzeć dalej od dnia dzisiejszego, wiedzieć, że wszystko ułoży się z czasem…” Bernard Moitessier „Długa Droga” Przeczytałam to dziś w książce, którą dostałam na urodziny i którą wzięłam ze sobą na rejs. Mogłoby to być motto mojej wyprawy. Na razie najtrudniej idzie mi skupianie się na chwili obecnej i nie wybieganie myślami daleko do przodu. Cały czas zastanawiam…

Read More
Zaczynamy prawdziwy przelot przez Atlantyk

Budzi mnie zmiana obrotów silnika. Wyspałam się. Miałam wachtę od 20 do 24 i później spałam 7 godzin z małymi przerwami. Budzę się, gdy słyszę jak silnik inaczej pracuje. Przez okienko widzę wyspy. Zatem gdzieś dopłynęliśmy, tylko gdzie? Na Martynikę jest chyba jednak za wcześnie. W sterówce na górze Ania z Bolkiem wypatrują katamaranu, z którym mamy się zamienić na pontony. Tak jak myślałam. To jeszcze nie Martynika, tylko zatoka Rodney Bay na wyspie Saint Lucia. Po dłuższej chwili…

Read More
St. Vincent i kurs na Martynikę

Przez ostanie dni wstawałam przed 7, czasem nawet bliżej 6. Złożyło się pewnie na to i zmiana stref czasowych, do której nie przywykłam jeszcze przez pierwsze dni i słońce grzejące od 6 rano, podnoszące temperaturę na jachcie. Dziś jednak pierwsza rozkołysana noc w morzu dała się chyba wszystkim we znaki, bo załoga odsypia nocne wachty i ruch na pokładzie zaczyna się dopiero przed 9. W nocy okolicę rozpoznawaliśmy jedynie po światłach nawigacyjnych. Za dnia widać, w jakim…

Read More
Latające ryby na pożegnanie Grenady

Widziałam pierwszą latającą rybę! Szybowała skubana długo nad falami pod wiatr. Całkiem duża, z wyraźnie widocznymi rozłożonymi płetwami 🙂 Płyniemy. Po dwóch dniach przygotowań w końcu płyniemy. Zafalowanie wcale nie jest takie małe. Zaraz przy wyspie przepływaliśmy tuż obok rafy i tam były załamujące się nad rafą fale. Liczyliśmy na to, że dalej będzie trochę spokojniej, wstrzymywaliśmy się nawet z robieniem śniadania, ale nie doczekaliśmy się tego. Odczuwam…

Read More
Widok z topu masztu

Czas tu płynie chyba rzeczywiście trochę inaczej. Wstaję wcześnie, ale najpierw wysyłam wiadomości i zdjęcia. Korzystam, póki mogę to jeszcze robić. Na rozbudzenie wskakuję do wody z pomostu i płynę na plażę. O tyle trudniej jest to dziś zrobić, że palec, w który coś sobie wczoraj zrobiłam spuchł i krwiak rozlewa się nawet na stopę. Trochę mi to psuje humor i z powodu obawy, o to, co się z tym palcem dzieje i po prostu z  powodu bólu……

Read More