Niby są powody do radości. Jest już kwiecień, ocean się teochę uspokoił, na pokładzie można już normalnie funkcjonować, ale ja się czuję, jakby mi ktoś odciął zasilanie. Po porannej wachcie od 4 do 8 jedyne, co mam ochotę zrobić, to zakopać się w łóżku grubo ubrana i przykryta podwójną warstwą. Gorąca herbata i książka dopełnia mojego szczęścia i ostatecznie zasypiam. Pobudka w południe wcale nie pomaga. Nadal czuję się kiepsko, ale myślę…
Read MoreWróciły ptaki, zniknęły latające ryby
Wróciły ptaki. Nadal są to ptaki, które potrafią przysiadać na wodzie, ale przez wiele dni w ogóle ich nie było, więc może to świadczyć o bliskości lądu. Latające ryby zniknęły za to definitywnie, bo i temperatura wody spadła poniżej 20 stopni. Czy to już czas na podsumowania, czy lepiej nie? 2 tys.mil morskich za nami. Dużo spotkań z delfinami, meduzami o nazwie portugalscy żeglarze i z dwoma wielorybami. Poza tym dużo latających ryb, jeden żółw 🙂 Księżyc już…
Read MoreDmucha, dmucha! Wieloryby!!!
Witałam dziś świt na wachcie. Delfiny się do mnie przyłączyły 🙂 Chwilę wcześniej brałam namiar sekstantem na jasno świecącą na horyzontem Wenus i na wyżej zawieszonego Jowisza. Przyjemne są te poranne wachty. Wiatr nam na razie średnio pomaga. Chcemy podepchnąć się na północ, by móc odkręcić później na Azory lub uciekać z silniejszym wiatrem. Już niewiele nam do tych Azorów zostało, tylko pytanie, czy wiatry pozwolą nam się tam dostać. Gdyby…
Read MoreKąpiel pośrodku Atlantyku
To ponownie dzień zmiany wachty, co oznacza, że już minął kolejny tydzień. Weszłam w tryb funkcjonowania na pokładzie i między wachtami, spaniem, gotowaniem, nauką astronawigacji i rozmowami z załogą niewiele czasu zostaje już na inne rzeczy. Staram się czytać rozdział z książki do poduszki, ale już doszkalanie angielskiego i szydełkowanie zeszły na dalszy plan. Też nie zawsze i nie wszystko da się robić, gdy ma się wachtę w nocy i później odsypia się ją…
Read MoreZ serii atrakcje nocnej wachty
Już myślałam, że dziś nic nocą nie napiszę. Wyszłam o północy na pokład i przez dwie godziny nie mogłam się rozbudzić. Wypiłam dwie kawy, wzięłam się nawet za liczenie zaniedbanej wcześniej pozycji z astronawigacji, króra dzisiaj okazała się niestety porażką. Poległam już o stopień na szerokości geograficznej, więc już nie brałam się za przeliczanie kolejnego namiaru ze słońca. Matematyka pośrodku nocy wcale nie pomogła mi w stanięciu na nogi… Siedziałam więc tak trochę przymulona na pokładzie,…
Read MoreMagiczne przelewanie paliwa i pierogi
Manewrowanie żaglami to dobry sposób na to, by się rozbudzić i rozgrzać na nocnej wachcie. Mam taki rytm, że od razu przed wejściem na pokład robię sobie kawę. Dzięki temu szybciej dochodzę do siebie po obudzeniu. Wcześniej robiłam sobie kawę po dwóch godzinach wachty, ale tym sposobem przez pierwsze dwie byłam senna, a po wachcie znowu nie mogłam zasnąć. Teraz kawa jest pierwszą aktywnością, później daję sobie godzinę na rozbudzenie, rozeznanie się w sytuacji…
Read MoreMniej niż 1000 mil do Horty na Azorach
Pogoda już rodem z północy. W ranach żeglarskiego lansu zmieniłam cienką kurtkę na gruby sztormiak i trampki na kalosze. Nocami od dwóch dni pada, a i za dnia już nie jest zbyt ciepło. Przez chwilę na nocnej wachcie księżyc dotrzymuje mi towarzystwa. W jego świetle ocean wydaje się jak polany olejem, gęsty, śliski. Czasem tylko przelatujący wysoko samolot przypomina, że gdzieś tam jest cywilizacja. Bolek pogrzebał przy AIS i nasz transponder…
Read MorePołowinki trasy na Azory
„Czasami trzeba zrobić coś szalonego, by sobie przypomnieć, kim tak naprawdę się jest”. Dziś B zapytał mnie pisząc przez Garmin InReach, jak się czuję, jak to jest spełniać swoje marzenie? Przypomniał mi się wtedy ten cytat z jakiegoś filmu lub z jakiejś książki. Nie pamiętam skąd, ale pamiętam, że go zakodowała tuż przed wyjazdem i że był dla mnie znaczący. Być może na temat robienia czegoś, by potwierdzić swoją…
Read MoreJestem zmęczona
Jestem zmęczona albo przez zmianę godzin wacht albo jednak pewną monotonią płynięcia. Z tego co słyszę wiele osób po pierwszym tygodniu długiego rejsu odczuwa zmęczenie zanim się z tym oswoją. Może i mnie to dopadło. Najpierw oswajanie się z bujaniem, później z systemem wachtowy, a na dodatek jeszcze z monotonią płynięcia i „zawieszenia w próżni”. Tragedii nie ma, ale jednak najpierw nie mogę się rano zwlec z łóżka, po czym po śniadaniu zasypiam jeszcze w salonie i spóźniał…
Read MoreDzień kolorów i zmiany wachty
Robię wpis na nocnej wachcie już po północy. Zmiana godzin wachty spowodowała, że mam ją dziś między północą o czwartą rano. Na razie jeszcze nie przyzwyczaiłam się do zmiany i trudno wstawało mi się przed dwunastą w nocy, bo i trudno mi było wcześniej zasnąć. Niby nigdy nie miała problemu z rotacyjnymi wachtami. Tak jest np. na żaglowcach – codziennie masz inną wachtę o innej porze. Wtedy jednak rytm dnia teochę inaczej…
Read More