Tarifa i Afryka w tle

Pisanki gotowe są już ozdobą stołu. Chleb i murzyny upieczone, babeczki podane. Bolek jeszcze robi baranka z masła – wyszedł mu genialnie, a ja idę szukać kwiatów do naszego wazonu z drewna korowego. Tak się świętuje Wielkanoc w stoczni w Algesiras! Można? Można! 🙂 Siadamy do śniadania dopiero w południe. Bolek poszedł rano do kościoła, ale okazało się, że o tej porze była tylko procesja idąca ulicami miasta, a nie msza. Miałam nawet…

Read More
Europa Point

Co z tego, że jesteśmy daleko od domu? Nawet co z tego, że mieszkamy w stoczni??? I tak robimy przygotowania do świąt Pranie, sprzątanie, mycie łódki, łącznie z myciem okien – kto wie, ile mam okien w domu, ten się uśmieje, bo wie, że na łódce nie miałam przy tym za dużo roboty. Odpowiednie posiłki to też ważna część przygotowań do świąt, więc i jej nie odpuszczamy, ale tu Bolek daje popis kulinarnych możliwości – piecze…

Read More
Castello Castellar

Któregoś dnia Bolek rzuca, że piątek jest dniem postnym. Pytam go, co dla niego znaczy postny dzień i gdy mi odpowiada, że dzień bez mięsa, z trzeba lekkimi posiłkami, ale bez podjadania, to kulam się ze śmiechu i rzucam wyzwanie, że jak chce mieć postny dzień, to zróbmy to jak należy, na wodzie. Bolek podejmuje wyzwanie! Na dzisiejsze zwiedzanie – i tak nie mamy co robić, bo dziś w Hiszpanii jest dzień wolny i stocznia nie pracuje…

Read More
Stocznia i niby wdowy

Bolek, widząc rano jak wyleguję się w zimnym salonie, żartuje, że mam wyjątkowo aktywny dzień. Wiecie, jaki to problem przewrócić się z boku na bok tak, by śpiwór był cały czas na mnie?!? 😉 Strasznie mi dziś zimno. Do tego za oknem burza. Wstałam rano i starałam się pisać przy komputerze, ale po jakimś czasie przyniosłam sobie do salonu śpiwór, a teraz już myślę nawet o rękawiczkach… Obiecuję sobie, że nie wyściubię…

Read More
Werdykt czy wyrok

Bateryjki mi siadły. Nie ukrywam, że wczoraj zabalowaliśmy i też poszliśmy późno spać, ale stwierdziliśmy, że kiedy się upić, jak nie wczoraj? Katamaran wyciągnięty na ląd, wacht nie ma, morza nie ma, a stresów co nie miara do odreagowania! Do tego wczorajsze hiszpańskie święto tylko sprzyjało naszym niecnym planom. Pracownicy stoczni nie dali mi jednak pospać za długo i zregenerować nadwątlone wczoraj siły. Wstaję zdziwiona, że pogoda taka nieładna. Wieje! I co mi po tym…

Read More
Zuzo K* 2 i pierdzieleni Hiszpanie

„Jeśli jest gdzie siedziba tak odludna lub wyspa tak odległa, by człek nalazł tam schronienie przez Anglika nie turbowany, tom ja takiej na żadnej z map nie widział” – David Mitchell „Atlas chmur” Poranne słońce pięknie oświetla Skałę Gibraltaru. Każdy z nas był już kiedyś na górze i witał się z makakami, więc teraz chcemy wytyczyć inne ścieżki. Mamy plan, by się zmobilizować i obejść ją dziś przed wypłynięciem do Algeciras, gdzie na godzinę…

Read More
Szklanki

Zanim zasną, słyszę jeszcze szklanki wybijane na pokładzie Fryderyka Chopina. Bardzo skutecznie opiłam przepłynięcie Atlantyku! W końcu było co świętować, prawda? Nie ma jednak czasu na długie odsypianie. Czeka nas dziś prawdopodobnie podnoszenie łódki na dźwigu w La Linea. Po wielu telefonach i kilku sprzecznych informacjach Bolek dostaje informację, ze jednak dźwig tutaj jest za wąski i jedyne miejsce, gdzie mogą nas wyciągnąć, to Algesiras po drugiej stronie…

Read More
4000 mil żeglugi bez brania

To tekst na podsumowanie tego, że przez większość naszej drogi próbujemy złowić rybę i poza jedną ogromną barakudą na Karaibach nic innego nie chce brać! Żartujemy, że to idealny tytuł wpisu na blogu 😀 A poza tym, to niesamowity dystans za nami, prawda?!? Jak pomyślę o tym, że w książeczce żeglarskiej zbierałam wpisy z rejsów po 150-200 mil i jak się ma do nich teraz te 4000, to robi to na mnie ogromne wrażenie. Jestem z siebie dumna. Po pustce oceanu…

Read More
Głuptaki z Cabo de Sao Vicente

„Geografia marynarza nie zawsze zgadza się z geografią kartografa, dla którego przylądek jest przylądkiem, z właściwą mu długością i szerokością. Dla marynarza przylądek przedstawia się jako zespół spraw prostych i zarazem bardzo skomplikowanych: skał podwodnych, prądów, mórz rozszalałych i mórz lekko sfalowanych, łagodnych wiatrów oraz sztormów, radości i przerażenia, znużeń, snów, omdlewających rąk, pustych żołądków, chwil uniesienia, a niekiedy i cierpienia. Wielki przylądek nie wyraża się nam…

Read More
Jak kot na słońcu

Nadal schodzi mi skóra przypalona w piekielnie gorącym karaibskim słońcu. Chyba nie miałam okazji tego dostrzec pod warstwami ubrań, które na co dzień noszę na sobie, a ich zmiany dokonuję jak najszybciej, by tylko nie zmarznąć. Dziś jest jednak piękne słońce i zamiast podcinać przecierającą się fał, wymieniać linkę kontrafału lub naprawiać pompkę w łazience, piszę sobie ten oto dziennik siedząc na dziobie. Długie ubrania zamieniam na krótkie…

Read More