Cadiz to kolejne miasto przeciwieństw/sprzeczności. Pełne jest pięknych kamienic budowanych w tym samym stylu z wystającymi poza obrys budynku balkonami i najpiękniejszymi wejściami do domów, jakie widziałam. Już pomijam moje zakręcenie na punkcie drzwi, bo rzeczywiście są tu one piękne, ale podobne widywałam już w innych miastach. Tutaj jednak, gdy tylko masz okazję otworzyć któreś z tych wyjątkowych wrót lub zajrzeć za te już uchylone, możesz podziwiać przepiękne…
Read MoreCodziennie inne miejsce – Kadyks
Każdego dnia być w innym miejscu, codziennie chodzić po nowej zatoce lub marinie, zwiedzać nowe miejsca, zabytki, zaglądać w nowe uliczki. Nawet tak prozaicznie codziennie iść do innej, odmiennie wyglądającej łazienki i nie pogubić się w plątaninie ulic i pomostów, gdy wraca się do innego miejsca, w którym stoi twoja łódka – wcale mi to nie przeszkadza. Prawda jest taka, że mogłabym tak spędzić życie. Nie jest to może kilkuletnie pływanie dookoła świata, ale i tak dziwię…
Read MoreForza Italia
Mam masę niedomkniętych wpisów z różnych części naszej wyprawy. Część pewnie utknie z okruchami chleba gdzieś w szczelinach klawiatury, ale jakąś część może uda się wydłubać. Ponieważ dzisiaj najpewniej opuścimy Morze Śródziemne, to chyba ostatni moment na wyciągnięcie z pamięci Fantozziego i naszych przygód z odprawieniem jachtu w Brindisi, zaraz po wpłynięciu do Włoch. Pierwszy etap rejsu został za nami wraz z przekroczeniem Morza Adriatyckiego. Formalnie byliśmy już na skraju…
Read MoreTutaj jest wszystko, co kocham – Barbate
Na wspólny prysznic udaje się wyskoczyć z kapitanem jeszcze przed śniadaniem. Zwyczajem sprzed lat wciskamy się do męskiej albo damskiej łazienki, w zależności od tego, która jest pusta. Dziś pada na męską. Zdarzało nam się kiedyś zarzucać drugiej osobie ręcznik na głowę i tym sposobem przeprowadzać ją przez pełną ludzi łazienkę płci przeciwnej aż do kabiny prysznicowej. Obawiam się tylko, że przy sztywniactwie Anglików mogłoby to tutaj nie przejść. Boję się…
Read MoreAwaria silnika – Gibraltar
Znowu poszłam bardzo późno spać. Po intensywnym dniu, długim kładzeniu dzieci spać i zwolnionym komputerze dopiero koło północy (pamiętacie, że po tym, jak B padł komputer, dzielimy się jednym), piszę bloga i uzupełniam Instagram do 2 w nocy, a i tak nie zamieszczam zdjęć do wpisu, bo internet działa tu tak, jakby w ogóle go nie było. I tak już często przełączam się w trakcie rejsu na osobisty roaming, ale mój pakiet danych dawno się wyczerpał,…
Read MoreKumplujemy się z Makakami – Gibraltar
Ponownie atrakcjami dzisiejszego dnia moglibyśmy zapełnić równie dobrze cały tydzień. Stefan już od wczoraj był nastawiony na łowienie ryb. Dziś rano zatem afera, że nie obudziliśmy go przed szóstą, bo Piotr mu powiedział, że ryby wtedy najlepiej biorą. Gdy zabiera się w końcu za łowienie, robi to z takim zapałem, że sam łapie na wędkę 7 ryb!!! B tylko zakłada mu przynętę w postaci chleba, a Stefan sam zarzuca i sam wyciąga zdobycz.…
Read MoreZ Afryki prosto do Wielkiej Brytanii – Gibraltar
W ciągu dzisiejszego dnia mam tak duży rozstrzał doświadczeń i widoków, że pewnie wrażeń wystarczyłoby co najmniej na dwa dni. Rano idziemy jeszcze do Ceuty na zakupy. Najpierw B z Piotrem ogarniają spożywcze sprawunki w znajomym Lidlu, później ja idę poszwędać się po marokańskich sklepach. Dopiero na ulicy uzmysławiam sobie, że jako jedna z niewielu kobiet, mam rozpuszczone włosy. Umyłam je rano i jak zwykle zostawiłam luźno, by wyschły na wietrze.…
Read MoreW Afryce za zimno na lody – Ceuta
Mój młodszy syn powiedział dziś, że jest za zimno na lody. Myślałam, że jest to niemożliwe i to nawet z dwóch powodów. Po pierwsze, w domu w ogóle nie jadają słodyczy, a tu w trybie wakacyjnym nadrabiają zaległości i w trakcie rejsu nie odmówili lodów ani razu. Jedli lody nawet w deszczu na Sardynii. Podczas naszej wyprawy zjedli ich tak naprawdę dużo więcej niż w całym swoim życiu, licząc nawet te lody, które latem robimy w domu. Po drugie,…
Read MoreAfryka wita nas sztormem
Budzi mnie dźwięk podnoszonej kotwicy. Wypływamy zatem z zatoki, w której zostaliśmy na noc. Ruszamy z samego rana, bo przed nami 60 mil morskich. Ja wiem, że na naszej półkuli przeważają wiatry zachodnie, ale ile można? Znowu wieje nam prostu w dziób. Halsujemy się więc, by ocenić, czy lepsze warunki względem wiatru i fali będziemy mieli płynąc dziś na Gibraltar, czy jednak do Ceuty w Afryce. Plan zakładał dziś Afrykę, ale, gdy wiatr się…
Read MoreFala nas przerasta – Fuengirola
Dzień zaczyna się i kończy na budowaniu z klocków Lego. To co dzieje się pomiędzy, to taki już nasz rejsowy standard. Rano jeszcze dyskusja z B, czy ściągać z relingu pranie, które wywiesiłam rano do wyschnięcia. B mówi, że nie muszę, bo wiać ma tyle, co nic, więc może nawet nie rozłożymy żagli. Ostatecznie jednak stwierdzam, że nie będziemy robić siary wypływając z mariny z praniem na pokładzie, a w razie czego rozwieszę je jeszcze…
Read More