Nadal schodzi mi skóra przypalona w piekielnie gorącym karaibskim słońcu. Chyba nie miałam okazji tego dostrzec pod warstwami ubrań, które na co dzień noszę na sobie, a ich zmiany dokonuję jak najszybciej, by tylko nie zmarznąć. Dziś jest jednak piękne słońce i zamiast podcinać przecierającą się fał, wymieniać linkę kontrafału lub naprawiać pompkę w łazience, piszę sobie ten oto dziennik siedząc na dziobie. Długie ubrania zamieniam na krótkie spodenki i koszulkę i cieszę się słońcem.
Żeby nie było, że tak się zupełnie obijam. Pozgrywałam zdjęcia na dysk, zrobiłam obiad i pranie, zmieniłam pościel, zrobiłam dwa namiary na słoneczko i policzyłam jeden z nich, a na pozostałe rzeczy pogoda była zbyt piękna 🙂 Wzięłam ze sobą na dziób robótkę – robię wieloryba 🙂
Przed obiadem jeszcze kończę zliczenie pozycji astro. Z Bolkiem śmiejemy sie, że pewnie większość osób wyobraża sobie, że astronawigacji polega głównie na siedzeniu na pokładzie z sekstantem, a tak naprawdę to trwa niedługo, za to najwięcej siedzi sie nad papierami, matmą i tabelkami. Dziś moja pozycja wychodzi idealna! 🙂 To miłe czuć sie w tym coraz lepszą. Poświęcony czas procentuje, jeśli nie zawsze idealną pozycją, to lepszym rozumieniem tematu i sprawnością w liczeniu. Dziś kończę jeszcze przed obiadem. Normalnie wyliczenia zostawiałam sobie na nocną wachtę, bo wtedy mogłam sie lepiej na tym skupić i miałam na to dużo czasu. Teraz idzie mi to już sprawniej 🙂
W końcu po wspólnym obiedzie za naprawy bierze się Bolek, a idę przespać się przed wachtą. Gdy wstaję, jest już właściwie ciemno. Przez ostatnie dni o 20 było jeszcze dosyć jasno. Teraz jedynie księżyc daje trochę przyćmionego chmurną mgiełką światła. Jakieś cirrusy muszą snuć się tam na górze. Czyżby szykowała się zmiana pogody? Aż szkoda, bo teraz jest tak ciepło. Z drugiej strony przez cały dzień nam za słabo wieje. Pora więc złapać trochę wiatru w żagle.
Zuzo płynie pośród nocy prościutko wyznaczonym śladem. Na AIS trzy statki, ale tak daleko, że na żywo są zupełnie niewidoczne. To powoli koniec tej pustki. Atlantyk się kończy. U wybrzeży Portugalii zrobi się tłok i można spodziewać się wielu rybackich sieci rozstawionych na płytszych wodach. Nocne wachty zaczną być bardziej stresujące. Do tej pory na innych rejsach spędzałam tak czterogodzinne wachty. Jak będą mi teraz mijały te sześciogodzinne na wypatrywaniu tyczek czy bojek od sieci i zwracaniu uwagi na liczne statki? Na Morzu Śródziemnym zrobi się większy ruch, a na Gibraltarze wręcz tłok. Znam to już z rejsu w poprzednim roku. Wtedy płynęliśmy przez Morze Śródziemne ze wschodu na zachód, teraz w drugim kierunku. Jestem ciekawa jak to będzie?
Na razie cieszę się jeszcze spokojem i pustką przyśpiewują sobie dla urozmaicenia. Dziś wiatr nie porywa moich słów.
PS Toast za najlepszą średnią dobową na kurs: 163,8 nm